sobota, 24 grudnia 2011

Rolling Stones na koncercie w Polsce. Kongresowa 1967 rok cz.2



-         Dlaczego oni tak pili, jak przyjeżdżali do Polski?
- Bo to była jedyna rzecz, którą można wtedy było robić w Polsce. Napić się.
                                                                 Polityka, rozmowa z Markiem Karewiczem
 Polska Kronika Filmowa :)
   Na drugi dzień każdy pewnie ze Stonesów czuł jakby głowę mu przejechał walec z napisem ‘Zemsta Stalina’. Chyba pierwszy raz, albo dawno nie pamiętali takiego kaca, bo w końcu zupełnie inaczej głowa na drugi dzień zachowywałaby się po drinkach tequilowych czy po znanej każdemu whisky z colą.
Cóż... rozmieniać się na drobne nie ma co, trzeba do roboty się wziąć bo dzisiaj zagrać musimy dwa koncerty, jeden o 18 drugi o 20 a połowa dnia już pewnie za pasem.

Radzieckie kontakty

   Wszystko szło gładko i w miarę bez większych komplikacji (może z trochę z cięższymi głowami), na scenie rutynowo podłączamy sprzęt jak należy, do momentu aż Brian Jones podłącza swoje organy marki Vox. Chłopak popatrzył na kontakty w ścianie i stwierdził, że mają taki sam kształt jak mają np. w Stanach, czyli przełączył wszystko na 110V a nie jak należy na 220V. I było słychać tylko delikatne ppssssss.... Koniec.
   Sprzętu już nie ma, spalony, do koncertu zostało może dwie, może jedna godzina, a najbliższy sklep w Warszawie ze sprzętem gdzie zakupić takowy sprzęt by można powstanie za jakieś trzydzieści lat (pewnie taksówkę można by było wysłać i jeszcze lepsze kupić). Tak to radziecka technika skutecznie zawalczyła ze 
 Brian i jego melotron
zgnitą kulturą zachodu (bo właśnie w Pałacu Kultury te kontakty były radzieckiej produkcji i wyglądały deko inaczej.Czy są takie do dzisiaj, nie wiem). Na szczęście przed Stonesami jako support zapowiadali się Czerwono-Czarni od których taki sprzęt można by było pożyczyć. Więc Marek Karewicz (był fotografem tej imprezy jak również opiekunem zespołu) przedstawia sytuacje liderowi zespołu Czerwono-Czarnych co i jak, że potrzeba Stonesom właśnie ich sprzętu. Rysiek Poznakowski zgadza się bez problemu, tylko pod jednym warunkiem, przyjdzie tutaj i poprosi mnie osobiście Jagger. Musiało to wyglądać mniej więcej tak:
-          no dobra stary, ale co ty mu powiesz, jak ty nie mówisz nic po angielsku, jak z nim pogadasz?
-          Powiem ‘YES’!!!
   I jak powiedzieli, tak się stało, Nasze chłopaki ratują Brytyjczyków. A nie grali na byle czym wtedy, bo to był niedawno kupowany NRD-owski sprzęt (czyli dla bloku wschodniego to taka jakby Japonia była jeśli chodzi o technikę) marki ‘Vermona’. W podziękowaniu Rolling Stonesi dają Czerwono-Czarnym ‘fuz’ do gitary, a jak na tamte czasy to dopiero było cudo które wchodziło na rynek.
   Taki mały szczegół jeszcze, te organy Jonesa to nie organy, tylko fachowo się to zwało Melotron, a zazwyczaj piszą, że Brian grał na organach. Niby tak, ale dokładniej to Melotron, chociaż zupełnie nie wiem w czym między nimi różnica.
 Dziś dziadki opowiadają swoim wnukom - patrz to twój dziadek

Bilety po 40 i 70 złociszy

   Kupić tej przyjemności obywatelu to już sobie raczej nie mogłeś, to był towar mocno reglamentowany, bilety poszły dla wzorowych kacyków i ich rodzin i do zakładów pracy dla aktywu. Czy jak zwał tak zwał, po prostu biletów na rynku nie było. A dzisiaj, znowu jakby policzyć wszystkich ‘fanów’ Stonesów, którzy się przyznają do tego że w Kongresowej wymachiwali marynarami bądź piszczeli tupiąc trzewikami, trzeba by zbudować jeszcze z cztery kongresowe aby ich wszystkich pomieścić. Oficjalnie w sali jest 2500 miejsc, maksymalnie mogło wejść około pięciu tysięcy (przynajmniej tyle wejdzie za parę lat na Erica Claptona). W pierwszych rzędach siedzieli oficiele partii i tym podobne historie, ale długo nie zagrzali miejsca, bo po tym jak Jagger wypiął do nich tyłek poszli sobie, co jest podobno uchwycone na jakimś zdjęciu.
Nagłośnienie było fatalne, krzyk, pisk, wrzask i bolące głowy muzyków dawały efekt tego taki, że od strony technicznej były to prawdopodobnie najgorsze dwa koncerty na całej trasie. Tyle, że nie o to w tym wszystkim tutaj chodziło. Trzeba popatrzeć na to tak - w świecie Gomółki ląduje takie zjawisko z kosmosu jak Stonesi, to można jednynie przyrównać do tego jakby u Amerykanów wylądowali wtedy kosmici i wtedy może podobna by waga zdarzenia była.
      Rolling Stones wtedy w Kongresowej to nawet nie koncert, to bardziej otwarcie przez nich okna na świat dla naszej muzyki. W końcu byli na tym koncercie też nasi artyści rock&rollowcy, którzy zobaczyli, że tak jak my gramy, na świecie się już nie gra. U nas rockman na scenie, to miły chłopak uśmiechnięty w wypastowanych butach i z pomadą we włosach. A tutaj mamy gromadę chłopaków ubranych w porozciągane kolorowe ciuchy, ruszający się swobodnie w każdą stronę sceny, no i Mick... Tego jeszcze tutaj świat nie widział, takiego wokalisty o ruchach dzikusa na scenie.
 „...dziewczyna rzuca na scenę Jaggerowi goździka, gwiazdor to zauważa, podnosi go, przeżuwa i wypluwa w stronę sceny...”
Po tym koncercie nic już nie będzie takie samo, przynajmniej kropla zaczyna drążyć powoli toczący się kamień zwany polską muzyką rozrywkową.

Koncert zostaje zarejestrowany, tylko gdzie on dziś jest.

   Oto jest pytanie, bo trzy kamery rejestrowały występ. I nie ma go w żadnych archiwach ani tym podobnych miejscach. Historia jest podobno taka, że po latach ktoś z Anglii wykupił od TVP te taśmy i prawdopodobnie byli to sami Stonesi. Może po latach ujrzymy ten 'wstydliwy' dla samych Stonesów od strony technicznej występ, ale jakże dla nas ważny. Tak samo masa jest zdjęć robionych przez tajniaków z SB, na dziś dzień niedostępnych leżących w archiwach IPN. A tego to nie rozumiem zbytnio, bo zdjęcia muszą być ciekawe a nikomu krzywdy zrobić chyba nie mogą.

Stonesi jak ‘koń trojański’ zachodu

   Wtedy czasy nie były ciekawe jeśli chodzi o napięcie pomiędzy wschodem a zachodem, kryzys kubański był już blisko i tym podobne historie. Tylko żadnym politykom ani im działaniom nie udało się jeszcze tego zrobić co Stonesi zrobili w naszej stolicy. A pierwszy raz, po tej stronie muru, zespół rockowy wywołał zamieszki na ulicach. Informacja, że Stonesi będą grać rozeszła się z prędkością błyskawicy. Tysiące ludzi od rana zbierało się pod Pałacem Kultury z nadzieją dostania biletów. Do tego zaangażowano tysiące milicji, ormo i tym podobnej paści. Gotowe były oddziały konne, wozy z armatkami wodnymi i wozy pancerne. Tak to opisywał magazyn ‘New Musical Express’:
„...Na zewnątrz Pałacu Kultury obserwowa­łem 10 tysięcy oszalałych fanów, w którym niepokój tłumu osiągnął kulminację, kiedy nadeszła godzina 20 i rozpoczął się drugi koncert. Dwa albo trzy tysiące nastolatków próbowało sforsować olbrzymią, żelazną bramę, żeby dostać się do środka. Widziałem, jak dowodzący wezwali do zajęcia pozycji dwa duże wozy pancerne – wspomagała je armatka wodna. Zanosiło się na to, że do rozpędzenia demonstrantów zostanie użyta woda. Całości dopełniała kompania żołnierzy w stalowych hełmach, uzbro­jonych w pistolety półautomatyczne. Towarzyszyły im psy. Milicja i oddziały woj­skowe wystrzeliły w tłum granaty łzawiące...”

Walizka pieniędzy i nowa wódka o nazwie ‘stonesówka’

   Bill Wyman zauważył jedną rzecz po uregulowaniu rachunku, że wynosił tyle samo co ich honorarium. Na sam koniec przyszedł facet z walizką a w środku było 600 tysięcy złotych. Ktoś z chłopaków zapytał co można za to kupić, bo inaczej co w końcu mięli z tym zrobić wioząc do Londynu. Charlie powiedział ‘kup wódkę’.
Tak za te pieniądze można było kupić jej wagon, i jak postanowiono tak zrobiono. Ten wagon po czasie dopłynął do składu celnego gdzieś pewnie pod Londynem. Tylko mały szczegół, trzeba było zapłacić za tę wódkę cło. Tak w momencie Stonesom się wódki odechciało z Polski i wagon wrócił do nas. Inaczej... właścicielem w tym momencie tej gorzały została nasza agencja koncertowa Pagart (organizator tego koncertu), która zapłaciłą tą walizkę jakże ‘cennych’ na zachodzie nominałów.
I tak The Rolling Stones przyczyniło się do tego, że przez dłuuuugie lata można było usłyszeć na korytarzach Pagartu czasami ‘idziesz na stonesówkę?’

Płyty obywatelu zbieraj na ulicy

prawdopodobnie wyrzucali tego singla z samochodu naszym dzieciakom

   Po koncercie chłopaki dowiedzieli się od swojego menażera, że tysiące dzieciaków szaleją na zewnatrz a milicja próbuje ich uspokajać armatkami wodnymi. Stąd chłopaki wracając do hotelu, wzięli do auta parę pudełek płyt i kiedy widzieli jakąś grupkę młodych, tak wyrzucali przez okno im jakże cenne krążki (tylko jedne źródła podają, że tą historię Jagger sobie wymyślił w jednym wywiadów dla zachodnich gazet). Dzięki temu miało być im lżej na duszy.
Tak kończy się ich misja krzewienia rocka w socjalizmie , jutro już grali z Zurychu.
 do zobaczenia Polsko (po środku idzie chyba Stu, inaczej szósty Stones, podobno nie byl jako oficjalny członek zespołu bo... no nie byl piękny, grał na klawiszach i był też jako kierowca/techniczny

Tiiimmeeee is on rock side. Yes it is.

2 komentarze:

  1. 1. Koncert byl jednym z manewrow zimnej wojny. Wladza komunistyczna posluzyla sie znanymi z ostrych komentarzy przeciwko brytyjskiemu i amerykanskiemu esteblishmentowi muzykow do wymierzenia ciosu wrogim krajom NATO. 2. Rolling Stonesi potrzebowali chwilowej ucieczki od zgielku jaki powstal w zwiazku z ich narkotycznymi skandalami.3. To nie wypiecie sie na widownie Jaggera spowodowalo, ze siedzacy w pierwszych rzedach uciekli. To Keith Richard ich wygonil. 5. Z ta wodka to lipa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbyś mógł to rozwiń bardziej tematy, bo to ciekawe wątki co napisałeś. A koniecznie napisz mi do 5. Dlaczego z tą wódką lipa?

    OdpowiedzUsuń