poniedziałek, 4 czerwca 2012

ZŁO przykurzone, bez metalowych historii... lista osobista.

   Jest muzyka... która z założenia ma być z Ciemnej Strony Mocy i w niej pokazywać wszystkie czarne skrzaty z rogami dalej diabłami zwane i innej maści ZŁE stwory o właściwej barwie, pentagramie zalanym krwią i numerze po trzy razy sześć. Tylko co w tym strasznego? Co mrocznego z sobą niesie taka muzyka jak 'Black Metal'? No ja nie wiem, bo chociaż na gitarach wymiatać potrafią nieźle, to przynużają tym swoim groulowym wrzaskiem, ale to tak tylko moje zdanie. Tylko jedną mam rzecz co do mrocznych piosenek... szanowne Panie mroczne wokalistki i szanowni mroczni Panowie, nie śpiewajcie tego po polsku, bo kiedy słyszę coś w stylu 'czarne kruki lecą nad cmentarzem' itp. to bardziej to mnie śmieszy niż straszy.
   Ale oczywiście nie jest tak, że nie mam muzyki która mnie mrozi do szpiku kości, w której czuje ten mroczny chłód. Tylko są to kawałki zupełnie nie związane żadnym czarnym nurtem czy innym ZŁYM metalem. Jak widać nieraz bywa, że tak zwany 'normalny' artysta potrafi napisać utwór o którym pewnie sam na początku nie ma świadomości, że wbija w niego ten chłód i mrok, jakby na tą chwilę otwierał wrota do Mordoru. Są to takie kawałki, które jak do tej pory zdarzyły się tylko raz autorom, coś takiego jakby podpisywali cyrograf dla 'mrocznej siły' ich tworzonych dźwięków. Umowa z diabłem na jeden tylko utwór w swojej karierze, oto one:
 
Mike Oldfield 'Tubular Bells' - temat przewodni z filmu 'Egzorcysta' http://www.youtube.com/watch?v=3Rdz2XrcU44
Tutaj ta 'cisza'  w tej pierwszej części to poraża, buduje cały czas napięcie jakby zaraz miał uderzyć w nas jakiś młot tylko nie wiemy z której strony. Duża siła jest w tym, że Oldfield używa do tego tak mało narzędzi, pierwsze prawie dwie minuty bije prosty układ w klawisze, które by mogło zagrać każde trzy letnie dziecko na swoich organkach i ta prostota w tym jest  genialna. Kawałek ten Oldfield nagrał podobno w wieku dziewiętnastu lat, a słychać w nim artystę w pełni dojrzałego zupełnie nie pasującego do wieku bądź co bądź jeszcze nastolatka. Tak jakby z utworu płynęła jakaś 'moc' zupełnie mu obca gdy to tworzył. Dźwięki są wyraźne, mocne a jednocześnie takie puste od środka, zupełnie bez jakiejkolwiek 'duszy'. Dlatego to jeden z tych moich kawałków od 'Ciemnej Strony Mocy'
'Rosemary's Baby' - Krzysztof Komeda - muzyka z filmu http://www.youtube.com/watch?v=RhL0ichtZjQ&feature=related
   Mia Farrow śpiewa tutaj niewinne i delikatnie jak małe dziecko. Jest ciepła i miła, zupełnie nie pasująca do muzyki która się wydobywa w tle. Muzyki próbującej się dostosować do tempa niewinnego głosu, jest grana jakby to porównać... przez 'białą Smierć w chwili swojej pracy', kiedy gra na swojej błyszczącej kosie, którą ostrzy przy śpiewającym uroczym dziecku, dziecku nie mającym świadomości kim ta biała dama stojąca obok niej jest. Nie przepadam aby zbyt często słuchać tego utworu, ma w sobie jakiś niepokój,klimat człowieka otacza i wciąga we swoje czeluści, w które zbyt często ciężko wchodzić.
   W tym jest ta dziwna siła, że utwór mamy jedyny w sobie, to on dla mnie ma najwięcej tego magicznego ZŁA do samego końca. Może nie słuchałem jeszcze, może jest gdzieś jeszcze bardziej mroczny utwór, ale jak dla mnie to do tej pory w historii muzyki nikt nawet nie zbliżył się do przekazu jaki potrafi on z sobą nieść.
   Zresztą jest to ostatni utwór Krzysztofa Komedy jaki napisał, niedługo po nim zabił się w Los Angeles samochodem, miał niecałe czterdzieści lat, pewnie dziś mielibyśmy na świecie drugiego Pendereckiego. A tak, podążając tym mrocznym tokiem myślenia 'Rosemary's Baby' jest utworem przyniesionym prawie jakby z piekieł, złożonym dla Komedy w zamian za jego dusze. I tak się dzieje, utwór będzie wieczny w przeciwieństwie do krótkiego żywota Komedy. Więc chwila dla fantastyki:
Przychodzi diabeł do Komedy i mówi... oddasz mi dusze a ja ci dam najbardziej mroczny i najbardziej genialny kawałek na tym padole, Komeda na to przystaje i pisze ten diabelski utwór.
'Miasteczko Twin Peaks' muzyka z filmu http://www.youtube.com/watch?v=khMlcTE7lw8&feature=related
Ten serial bez tej muzyki byłby słaby i bez wyrazu, w dodatku szybko byłby zapomniany. Jak dla mnie muzyka jest tutaj głównym bohaterem tej historii, która swoją tajemniczą mocą przytłacza grę każdego aktora. W połączeniu ze specyficznymi postaciami ma w sobie jakieś drugie dno, tak jak każdy bohater tej opowieści. Muzyka z Twin Peaks może być wzorcem dla wszystkich filmów grozy, które chcą nadać klimat do swoich historii a nie tylko wylać krew na ekran kiedy widz już zasypia. Przy tej muzyce zasnąć się nie da, chociaż jest tak delikatnie grana. W połączeniu z mroczną opowieścią, czujemy gdzieś to ZŁO... po kościach przy oglądaniu kolejnego odcinka przed snem.

Depeche Mode 'Enjoy The Silence' http://www.youtube.com/watch?v=pG-JA-5xE1Y
W tym kawałku chodzi o sam początek... o to brzmienie tych klawiszy, jest zimne jak lód, przenika. Nie ma tutaj nic z ostrych gitar ani jakiegoś szybkiego tempa, wszystko idzie równo i z jedną mocą. Jak dla mnie jest to właśnie piosenka grana jakby z drugiej strony lustra. Nie ma tutaj ani jednej girary ani jednej solówki, perkusja jest elektroniczna, a chłodna MOC jest większa od rasowego metalu, którą Depesze zamykają w elektronice klawiszy.
fragment filmu 'Lost Highway' i Mystery Man  http://www.youtube.com/watch?v=qZowK0NAvig&feature=related
To na koniec. Postać z filmu 'Zaginiona Autostrada', jak dla mnie to jeszcze JEGO nikt nie przebił, nikt w żadnym horrorze czy filmie grozy. Chociaż nic tu wielkiego się nie dzieje, tak ten 'ktoś' wrażenie robi mocne.

To tyle, pewnie każdy taką 'osobistą' mroczną listę mógłby ułożyć, moja jest taka jak powyżej.