Okładka płyty "Jestem" z 1994 roku, pierwsze wydawnictwo po jedenastu latach od ostatniego
Dziś tego tekstu słucha się jak lekcji historii o społeczeństwie początku lat 90', Ten teledysk na jutiubie jest jak przeźrocze sprzed prawie dwóch dekad . Wtedy w '94 takie piosenki przebijały się jako przeboje na listy. Sam ten klip pamiętam z takiego programu na dwójce o czternastej co się 'Clipol' zwał. Dzisiaj, nie wiem, ale ciężko jest usłyszeć coś podobnego z naprawdę dobrym, społecznym 'tekstem', który naprawdę o czymś mówi. Albo inaczej, dziś się nie śpiewa smutnych tekstów, piosenka ma być smaczna i słodka bez żadnego kwasu, który mógłby zasmucić przez chwile odbiorcę. Może to dziś jednak w tak dobrych czasach żyjemy... nie mamy co narzekać i stąd artyści nie mają o czym pisać, kto wie.
W końcu dla muzyki w Polsce 94' rok to chyba najlepszy okres, wtedy wydawane krążki do dzisiaj potrafią być popularne wśród kolejnych pokoleń. Więc skąd niby wziął się taki owocny wysyp dobrej muzyki? Bo jest chyba taka zależność... im gorsze czasy, tym lepiej dla kultury. Wedle zasady 'im artysta bardziej głodny, tym bardziej płodny' i chyba coś w tym jest. A początki III RP szczególnie były ciężkie pod tym względem, że świat dookoła nieodwracalnie się zmienił a ludzie mentalnie nadal żyli w PRL. Tutaj nikt nikogo już za rączkę nie prowadził, nie było już Partii i sekretarzy, wielu z tym nie umiało sobie poradzić.Piosenka stała się przebojem, bo dużej części społeczeństwa refren piosenki opisywał dokładnie ich sytuacje, trafiła idealnie w swoje czasy.
W końcu dla muzyki w Polsce 94' rok to chyba najlepszy okres, wtedy wydawane krążki do dzisiaj potrafią być popularne wśród kolejnych pokoleń. Więc skąd niby wziął się taki owocny wysyp dobrej muzyki? Bo jest chyba taka zależność... im gorsze czasy, tym lepiej dla kultury. Wedle zasady 'im artysta bardziej głodny, tym bardziej płodny' i chyba coś w tym jest. A początki III RP szczególnie były ciężkie pod tym względem, że świat dookoła nieodwracalnie się zmienił a ludzie mentalnie nadal żyli w PRL. Tutaj nikt nikogo już za rączkę nie prowadził, nie było już Partii i sekretarzy, wielu z tym nie umiało sobie poradzić.Piosenka stała się przebojem, bo dużej części społeczeństwa refren piosenki opisywał dokładnie ich sytuacje, trafiła idealnie w swoje czasy.
...że to jest już całkiem inny kraj...
Oprócz tekstowi, trzeba pełen szacunek oddać tutejszej gitarze która dosłownie tą piosenkę niesie trochę jak surfera na fali w Kalifornii albo kajakarza spływem Dunajca (wersja patriotyczna). Perkusja mocno rytmem wprowadza nas na odpowiednie tracki w mózgu i dawaj... wjeżdża gitara, Brzmi to genialnie. W ogóle ta piosenka ma w sobie to, że będzie zawsze aktualna. Zawsze człowiek będzie przynajmniej raz w życiu w takiej sytuacji, że zaśpiewać sobie refren będzie mógł dla siebie. Ten tekst mi przypomina trochę 'Autobiografię' przynajmniej w jakiejś części, tam też bohater jakby się budził w nowej rzeczywistości. Jak Markowski śpiewa ten kawałek, to słychać, że to nie dla zabawy, gdy jest refren: nie mogę się jeszcze przyzwyczaić
do obrazków, które z kina znam
czuć, że jest to szczere, że dotyczy też jakby jego. Może właśnie stąd ta piosenka się stała przebojem, że ludzie czują w głosie że śpiewa to od siebie. Może nie czuć tutaj strachu, ale na pewno jest ta niepewność. W końcu 'polscy Rolling Stonesi' lat osiemdziesiątych startują jakby od nowa tutaj w 1994 roku. Trochę muszą się czuć dziwnie, bo jeszcze niedawno dawali koncerty wypełniając np. Stadion Dziesięciolecia w Warszawie końcem PRL, a tutaj nikt się o nich jakby nie upomina jako o tych Wielkich.
Są nowe bandy, nowe pokolenie. Sam pamiętam, miałem wtedy czternaście lat i był już Hey, Illusion, dobrze grała IRA, Wilki itd. kto by myślał o jakiś dziadkach z czasów PRL. Naprawdę, dzisiaj to dopiero widać jak w ciężkiej sytuacji był Perfect, debiutując jakby jeszcze raz, dawne gwiazdorstwo i wielkość bandu musieli schować do archiwum polskiego rocka a gryźć parkiet od nowa. A sytuacja była naprawdę nie ciekawa, w końcu Perfect tutaj wydaje nową płytę po jedenastu latach od ostatniej, ale to nie koniec... to już Perfect bez Hołdysa, założyciela i głównego kompozytora grupy Perfect. Wielu pewnie mówiło wtedy, że Perfect bez niego istnieć już nie może. Sami pewnie doszli do takiego wniosku, że co mają innego robić, skoro całe życie tylko grali, więc jeszcze raz się zebrali w studiu i zrobili materiał.
i udało się dziadki :))))) tak trzymać
Ta płyta jest takim rzutem o taśmę, tylko nikt nie wiedział wtedy w jaką taśmę zespół rzuca. W tym momencie, każdy band czasów PRL jeśli zrozumiał szybko nowe zasady gry w nowej rzeczywistości, wygrał. Natomiast zespoły, gwiazdy PRL jeśli nadal uważały, że są wielcy i to co wydadzą zawsze się sprzeda, szybko zeszły ze sceny np. taki Oddział Zamknięty. Teraz o rynek trzeba było walczyć, Perfect wygrał, wygrał bitwę która była decydująca. Bo gdyby płyta nie osiągnęła sukcesu, nie byłoby dobrego przeboju jak ten, to dziś pewnie by byli takim zespołem trochę do kotleta gdzieś z dawnych czasów trącący myszką. A tak... na dzień dzisiejszy Perfect jest marką z nową jakością i trzyma się na rynku mocno. ..nie wiem czy mogła mieć, siedemnaście lat...
Rock Czasami Przykurzony na facebooku: http://www.facebook.com/pages/Rock-Czasami-Przykurzony/183782765011619
Tekst nabrał teraz nowych znaczeń. Dziś Niedźwiecki znów puścił w Trójce "Całkiem inny kraj"
OdpowiedzUsuń