wtorek, 15 listopada 2011

Ostatni koncert Perfectu na stadionie Dziesięciolecia 1987 na 40 tysięcy osób

To musiał być dzień... kiedy człowiek dowiedział się, że Perfect po czterech latach nieobecności na scenie znowu staje do boju, a jeszcze większa radość tego kto wtedy zakupił bilet na koncert zespołu na Stadionie Dziesięciolecia.

   Był rok 1987, PRL już ledwo zipiało, powoli już nikt nie miał złudzeń, że ten jedyny wspaniały system musi upaść, tylko jeszcze nikt daty podać nie mógł. Wtedy społeczeństwo jedyne ukojenie poza wódką miało właśnie w muzyce, a ekipa taka jak Perfect to była najwyższa półka w naszych realiach, to zdarzenie można by porównać jedynie do czegoś takiego jakby Beatlesi zebrali się jeszcze raz w 1975 (tyle, że już bez Lennona) to cała Brytania oszalałaby z radości.

   Przez to, że w kraju była taka beznadzieja, że nic poza octem bez kolejki nie można było kupić, to rock miał się najlepiej, wtedy powstawały najlepsze kawałki śpiewane do dzisiaj, bo dla muzyki jak widać im gorsze czasy tym lepiej dla niej. A trzeba na to jeszcze popatrzeć tak... że nie było pojęcia płyty CD, nie było mp3, a po najnowsze wydania płyt stało się w długich kolejkach. Nieważne... jedno było już pewne, Perfect zagra znowu po czterech latach przerwy na Stadionie Dziesięciolecia.

   Plan był na trzy koncerty w największych halach w kraju, więc Spodek w Katowicach, hala Oliwii w Gdańsku i Stadion Dziesięciolecia w Warszawie. Koncert mógł się nie odbyć, wszystko wisiało na włosku  ale można to podsumować jednym hasłem 'Polak potrafi'. Aby zorganizować koncert na poziomie światowym jak przykładowo taki Queen w 1985 na Wembley to całe kulturalno-rozrywkowe PRL musiało stanąć. Z całej Polski do stolicy były zwożone nagłośnienia, oświetlenia, wzmacniacze, tak aby można było obsłużyć 40 tysięcy fanów na stadionie. Nawet wszystkie bezprzewodowe mikrofony jakie tylko w kraju były, znajdowały się wówczas na tej scenie, a najciekawsze, że było ich w ilości całe sztuk dwie :).  Dzięki temu Grzegorz Markowski mógł biegać po scenie niczym wtedy Jagger na każdym swoim koncercie.
   I wszystko już gra, zapięte na przedostatni guzik, robota idzie pełną parą i parę dni do koncertu, a tutaj... koncert może się nie odbyć. Scena. Zostaje zbudowana z 25 tysięcy elementów i to nie takich elementów jak dzisiaj się buduje elementy z duraluminium, tylko wszystko ważyło swoje tony z elementów stalowych, za skręcanie których odpowiedzialna była ekipa taterników. I tak scena została zrobiona. Wszystko poskręcane i tylko podpisać na koniec odbiór techniczny sceny, tak stop. W mechanice jest taki dział jak statyka, która jest jak religia dla konstruktora i na sam koniec konstrukcje odbierał jakiś inżynier, który był właśnie statykiem. Powiedział jedno, ta scena jest nie do odbioru bo przy podmuchu większego wiatru dach sceny zachowa się jak wielki żagiel i spadnie na tysiące ludzi stojących pod nią. Więc co robić, naciągnąć scenę linami po bokach i zakotwiczyć w wielkich dołach zalanych betonem - odpada. Beton nie wyschnie w ciągu paru dni. To niech liny zostaną zakotwiczone na ciężkich Kamazach wypełnionych płytami betonowymi - odpada. Kamazy zniszczą całą nawierzchnię stadionu. Nie ma rozwiązania dobrego, w tym momencie wchodzi trzecia opcja 'Polak potrafi', Zbigniew Hołdys tak to opisał w jednym z felietonów:

I wtedy statyk powiedział nagle: Dobra chłopaki, kocham was, postawcie pół litra whisky i módlcie się, by pogoda dopisała. Dostał Johnny Walkera 0,7 i podpisał papier. Pogoda była idealna, tuż nad widownią latały samoloty i wykonywały akrobację powietrzną. Nikomu nic złego się nie stało.
I tak kolejny raz historia dla nas była łaskawa, koncert przeszedł do historii jako największy koncert polskiego zespołu, który był biletowany, jak również ostatni koncert Perfectu w starym składzie. Nic się nie stało ze sceną bo być może dzięki 200 karatekom którzy byli wynajęci jako ochrona sceny i trzymali :). Tak czy tak, koncert zakończył się sukcesem. Szkoda jedynie, że ta lokomotywa ruszyła pełną parą ale niestety zaraz po starcie brakło ciśnienia i więcej zespołu w starej brygadzie już zobaczyć nie mogliśmy.
   
Koncert trwał ponad trzy godziny, z tej trasy została wydana płyta 'live' na trzech winylach 



Była tam i też telewizja, piękny koncert nakręciła aby wydać pewnie na DVD (no może kiedyś jak powstanie), tylko ona już tyle szczęścia nie miała co Pan statyk, bo ktoś u nich z technicznych pomylił jakieś kable i nagrywali koncert bez dźwięku. Jak dla mnie to koszmar... za to, to sąd kapturowy dla winowajcy ze skazaniem na dożywocie słuchania tylko jednego kawałka np 'Żołnierz Dziewczynie Nie Skłamie'. Tak więc szczęśliwy ten co wtedy tam był i mógł to oglądać słuchać na żywo.
Tak od swojej strony dodając, to historie się powtarzają, tylko może zespoły bywają już inne. Niedawno na trzy takie duże koncerty powrócił zespół Illusion i to szczęście miałem, że byłem i widziałem w Spodku, tu akurat powrót po dziesięciu latach, ale to tak piszę na boku.

A Stadion Dziesięciolecia też był blisko wtedy swojego kresu jak PRL, w latach 90' został takim symbolem pierwszego polskiego dzikiego kapitalizmu. Od niedawna już go nie ma jak każdy wie. W III RP był ruiną, wspomnieniem minionej epoki. A samo to, że w środku pustka i ruina a na obrzeżach 'życie' związane z drobnym handlem, to też trochę jak taka przenośnia całego byłego systemu. Cała konstrukcja zawalona, ale na obrzeżach jej życie toczy się dalej wedle hasła 'Polak potrafi i sobie radzi' :)
Galeria:


 
 
 

 

7 komentarzy:

  1. jesli chodzi o rejestracje tego koncertu, to oczywiscie ze był zarejestrowany i to z dzwiekiem :) wiem, bo oglądałem ten koncert w TV, późna jesienią 1987, mało tego, nagrałem go na kaseciaka :) co prawda, nie był to cały koncert, ale dziesięć utworów było! i ja to mam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem na tym koncercie, miałem 10 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie byłem na koncercie Perfectu na stadionie, ale byłem pod stadionem. Była tam scena z różnymi wykonawcami. Dziś pamiętam Wańkę Wstańkę and the Ludojades i chyba też Fotoness. Ciekawostka science fiction - Perfect sprzedawał bilety na swój koncert w 2000 roku. Nie wiem, czy dotrzymali słowa, ale to jest chyba do sprawdzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze piwo to Leżajski Full,gul,gul,gul...Oj działo się wtedy na bocznych scenach 🙂Chyba pierwszy raz widziałem na żywo Pogo i pamiętam że byłem pewien że się leją 😆

      Usuń
  4. Byłem na tym koncercie i od tej pory nie mogę dojść do siebie ...

    OdpowiedzUsuń
  5. 1987 r. stadion X Lecia dziś Narodowy, byłem i ja na tym koncercie z przyjaciółmi, wykupiliśmy tańsze bilety na trybunach ale po kilku utworach z całym tłumem forsowaliśmy parkan i tzw fosę żeby dostać się na murawę każdy chciał być jak najbliżej sceny. Całe zdarzenie z góry obserwowalo ZOMO bandyci komunistyczni którzy otoczyli na górze cały stadion. W trakcie utworu ,, Chciałbym być sobą " cały tłum śpiewał ,, chcemy bić ZOMO,,. Po koncercie zaczęło się polowanie na ludzi , ZOMOwcy musieli się zemścić ale fajnie było.

    OdpowiedzUsuń
  6. że nie było pojęcia płyty CD........ a w Kielcach na Sienkiewicza w Pewexie można było posłuchać(i kupić) Dire Straits z CD na CD Fisher.....biedne miałeś dzieciństwo

    OdpowiedzUsuń