A tutaj taki okaz leży na półce Zeppelini ładnie wydani, z grubą książeczka za parę groszy (ok. 35 zeta). Więc zamiast kupić petardy, kupuje 'Ołowiany Sterowiec' i niech leci z nowym rokiem.
Tak mija już trzeci tydzień powoli od zakupu a nadal tych dwóch krążków słucham i zapowiada się, że na tym tygodniu się nie skończy. Bo najciekawsze jest to, że za każdym razem odkrywa się kawałki trochę na nowo. Jakby wchodzić głębiej w dźwięki i to właśnie się nie nudzi, w końcu mamy do czynienia z takim bandem jak Zeppelini. Wcześniej grupę znałem tak jak każdy fan muzyki, czyli główne kawałki jakie w radiu co czas puszczali i specjalnie człowiek zespołem się nie interesował.
A tutaj mamy chronologicznie poukładane dwadzieścia cztery utwory, z którymi możemy przejść przez całą historię zespołu, od ich początków po sam rozpad. Prawda jest taka, że nie każdy fan muzyki musi mieć zestaw płyt Zeppelinów na swojej półce, ale taki zremasterowany zestaw 'the best of' naprawdę warto. Jak dla mnie jest to pewien start, wiem teraz, że będę chętny do zakupu innych albumów zespołu kiedyś w przyszłości. Jeszcze jedna rzecz, dlaczego ta płyta dzisiaj tak cieszy, bo pamiętam sprzed paru lat ten album kiedy wychodziła na rynku. Smaki wówczas na nią były ale chyba zrezygnowałem bo cena była coś koło osiemdziesięciu zeta, a tu dziś takie wydanie za taką cenę.
Są jeszcze dwa wydania, jedno CD-deluxe z DVD, a drugie w wersji czterech winyli. Jak widać, nie jest to kolejne tam 'the best' z typu tanich płyt selles. Widać dbanie tutaj o detale, może dla większości nie istotne, ale akurat sam lubię gdy książeczka jest gruba i sporo można w niej przeczytać i zdjęć przeglądnąć. W dodatku rogi pudełka są zaokrąglone a samo zamknięcie na zatrzask 'press'. To jeśli chodzi o takie kompletne detale na które mało kto zwraca uwagę :).
Tutaj link do listy utworów: http://www.lastfm.pl/music/Led+Zeppelin/Mothership
Tutaj link do listy utworów: http://www.lastfm.pl/music/Led+Zeppelin/Mothership
O samych sterowcach nie będę pisać ani o tych utworach, bo na to inny temat. Każdy wie, że dziś to już trochę taka klasyka jak Bach, Davis czy Jerzy Połomski, po prostu klasyków już nie krytykujemy.
Ale jeśli miałoby powstać coś takiego jak współczesne siedem cudów świata to wrzuciłbym do tej paczki taki ósmy jakim jest połączenie gitary Jimmy'ego Page'a i głosu Roberta Planta w jeden instrument. Jednego dźwięku strun głosowych i gitarowych zlanych w jeden dźwięk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz